Poznaliśmy się, zakochaliśmy się w sobie, zorganizowaliśmy szykowne i bardzo zabawne wesele. Wielu gości z całego serca życzyło nam dzieci, a mój mąż i ja postanowiliśmy nie zwlekać z tą sprawą.

Pierwsza ciąża zakończyła się niepowodzeniem, ponieważ zarodek zmarł, to znaczy, jak mówią lekarze, zmarł w rozwoju.

Jednak nie rozpaczaliśmy i kontynuowaliśmy nasze wysiłki. Druga próba to tragedia — ciąża pozamaciczna. Po operacji powiedziano mi, że już nigdy nie będę mieć dzieci.

Mój mąż i ja odczuwaliśmy niezmierzony smutek. Jednak życie zebrało swoje żniwo. Każdy z nas miał dobrą karierę, w wyniku której mieliśmy duże mieszkanie, świetny domek, drogie samochody.

Jednak nawet nasze regularne podróże nie wypełniły pustki. Kiedy skończyliśmy 30 lat, mąż jako pierwszy wypowiedział słowo „adopcja”.

- Kochanie, czy możemy adoptować dziecko? Wszyscy mówią o dzieciach, kreskówkach, rowerach i szkole. Ja też chcę być ojcem.

„Bałem się go ci zaoferować”. Chcesz chłopca czy dziewczynkę?

- W zasadzie nie istotne... Jednak gdyby była dziewczyna, wychowałbym ją na księżniczkę.

Skorzystaliśmy z usług drogiego prawnika i szybko uzyskaliśmy pozwolenia. Od razu poszliśmy do sierocińca, ponieważ zamiast czekać na noworodka, postanowiliśmy wziąć starszą dziewczynkę.

Odsunęliśmy się i zaczęliśmy patrzeć na dzieci. Nagle poczułam, że ktoś ciągnie mnie za spódnicę. Okazało się, że była to blond trzy-czteroletnia dziewczynka o słonecznych piegach.

- Czy nie jesteś czasami moją matką? - zapytał Anioł.

Moje serce prawie się zatrzymało. Łzy płynęły mi z oczu i tryskały z ust:

- Tak, jestem twoją mamą, a to jest twój tata. Przyszliśmy po Ciebie.

Mężczyzna wziął dziecko na ręce i razem poszliśmy do dyrektora sierocińca. Paweł spojrzał na nas, zadzwonił do wychowawcy i poprosił o zabranie dziecka do sypialni i zaprosił nas, abyśmy usiedli. Od razu zdaliśmy sobie sprawę, że coś jest nie tak.

- Wiesz… jest taki problem. Ogólnie to dziecko nie jest samotne.

- Więc co to za problem? Czy ona ma brata?

- Nie, to są trojaczki. Czy jesteście gotowi, aby wziąć je wszystkie? - zapytał Paweł z nutą sarkazmu w głosie.

Wymieniliśmy z mężem spojrzenia. Czy naprawdę są trzy identyczne księżniczki?

- A co z ich prawdziwymi rodzicami?

- Nie wiem, kto jest ich ojcem. A mama była naszą wychowanką. Zaszła w ciążę w bardzo młodym wieku i zmarła przy porodzie. Oczywiście nikt nie wziął trójki, a takich ludzi nie można rozdzielić.

- Przyjmiemy — powiedział z przekonaniem mój mąż. - Przedstawcie nas.

Poszliśmy do sióstr, które od razu przyjęły nas jako krewnych. Dziewczyny miały imiona Kasia, Joanna i Agata.

Z pomocą dyrektora szybko załatwiliśmy wszystkie formalności i w ciągu kilku dni wybraliśmy przestronny dom dla naszej wielodzietnej rodziny.

Jak informował portal "Życie": RODZINA I FANI ANDRZEJA STRZELECKIEGO SĄ ZASKOCZENI TAKIM ROZWIĄZANIEM? NIKT NIE SPODZIEWAŁ SIĘ TAKIEJ PROPOZYCJI OD PRODUCENTÓW "KLANU"

Przypomnij sobie: BYŁY MINISTER ZDROWIA ZABRAŁ GŁOS NA TEMAT TEGO, CO JUŻ WKRÓTCE CZEKA POLAKÓW. NIE TYLKO KORONAWIRUS JEST DLA NAS ZAGROŻENIEM

Portal "Życie" pisał również: MIESZKAŃCY JEDNEGO Z WOJEWÓDZTW MOGĄ W TYM ROKU ODCZUĆ POWAŻNE ZMIANY. NOWY PROGRAM WCHODZI W ŻYCIE JUŻ NIEDŁUGO