W porządku, synu. A co z Anną, powiedziałeś jej?

- Zerwaliśmy, przepraszam, nie powiedziałem ci. Jesteśmy zupełnie innymi ludźmi, niestety nie jestes nam po drodze.

Mój syn spotyka się z Anną od roku, niejednokrotnie dziewczyna była w naszym domu, podobała mi się: przyjazna, łatwa do porozumiewania się, rodzaj promienia słońca oświetlił nasz dom po wyjeździe ojca. Oczywiście w głębi duszy miałam nadzieję, że chłopcy odniosą sukces.

Jednak nie, nie, to młoda rzecz, którą mogłam zrobić.

A syn wyszedł. Dzwoniliśmy do niego prawie codziennie. W pracy wszystko mu się udało, a ja powoli liczyłam dni przed jego powrotem.

„Mamo, nie martw się, ale zostanę tutaj” - powiedział kiedyś mój syn w rozmowie telefonicznej.

Zamarłam, nie spodziewałam się takiego obrotu wydarzeń. A potem mój syn powiedział, że spotkał tam piękną dziewczynę, że na pewno niedługo mnie odwiedzą, ale postanowił zamieszkać w stolicy.

Tak się złożyło, że teraz, gdy dowiedziałam się o wszystkich wydarzeniach z życia mojego syna przez telefon, nikt nie zamierzał do mnie przychodzić. Każdego dnia niezmiennie wracałam do mojego pustego domu, takie same wieczory przychodziły jeden po drugim, a do mnie nie wstąpił nawet przysłowiowy pies z kulawą nogą.

Na moje pięćdziesiąte urodziny kupiłam kotka, z którym spędzałam długie zimowe wieczory.

Kiedyś wróciłam z pracy, poszłam na górę, włożyłam już klucz do dziurki od klucza, gdy usłyszałam nieśmiałe:

- Pani Alewtino...

"Kto tu jest?" Zadrżałam.

- Przepraszam, że cię niepokoję, to ja - Anna - odwróciłam się, kilka kroków ode mnie stała Anna, była dziewczyna mojego syna, trzymająca małe dziecko.

- Mój Boże, stoisz tu od dawna!? Wchodź szybko, na zewnątrz jest zimno.

- Nie, nie na długo, nie martw się - dziewczyna wzięła torbę i weszła do mieszkania.

Wzięłam dziecko, pomogłam Ani się rozebrać, maluch spał tak słodko, że mimowolnie podziwiałam dziecko.

- To Olga, córka Andrzeja - powiedziała Anna, spuszczając oczy.

- Jak się ma Andrzej? - zapytała smutno.

- I milczałaś przez cały ten czas? Dlaczego właśnie teraz przychodzisz?

- Rzucił mnie, co mogłam zrobić, powiedział mi ktoś z jego znajomych, a on uwierzył - odpowiedziała dziewczyna - pojechałam do mojej matki do wioski, gdzie dowiedziałam się o ciąży, urodziłam Olgę. Jednak tej jesieni zmarła moja mama, długo cierpiała, z dzieckiem było mi ciężko, nie miałam pieniędzy, po prostu nie wiedziałam co robić, jest pani moją ostatnią nadzieją, nie chcę oddawać córki do domu dziecka.

- Anna, ty oczywiście zostań ze mną, wszyscy stoimy na progu, no chodź, wczoraj gotowałam barszcz, rano upiekłam sernik, zjemy, rozgrzejemy się trochę.

Anna i Olga zaczęły ze mną mieszkać, a życie powoli nabierało nowego znaczenia, ona i ja szczęśliwie bawiłyśmy się z dzieckiem, dziewczyna okazała się świetną gospodynią. Czasami wracam do domu z pracy, a dom lśnił czystością, trzydaniowy obiad na piecu, a ona miała czas z małym dzieckiem w ramionach.

Kiedy Oli miała rok, zadzwonił Andrzej.

- Mamo, witam, bardzo się nudziłem, więc pojechałem na wakacje, chcę przyjechać.

- Oczywiście, synu, jesteś sam, czy ze swoją dziewczyną?

Milczał - Powiem ci później - burknął tylko.

W telefonie rozległy się długie sygnały, spojrzałam na moje dziewczyny, co za niespodzianka, mam nadzieję, że przyjemna. Nic też nie powiedziałam, znając jej charakter, odeszłaby z dzieckiem, ale tu jest inna sprawa.

Dzień później przyjechał syn, ale nie sam, miał dziecko w ramionach. Widząc go, otworzyłam usta z zaskoczenia.

- Mamo, pomocy, Kostek wkrótce się obudzi, trzeba będzie nakarmić.

Wziąłam dziecko w ramiona, Anna i Olga wyszły z pokoju, dziewczynka właśnie zaczynała chodzić, stąpając niepewnie podeszła do Andrzeja i powiedziała coś zrozumiałego tylko sobie.

- Anna? - Andrzej był zaskoczony - co tu robisz.

- Mieszkam z twoją matką. Poznaj Olgę, twoją córkę.

Syn upadł na kolana, wziął dziecko w ramiona.

- Dlaczego mi nie powiedziałaś?

- Nie słuchałeś mnie, opinia znajomych była dla ciebie wtedy najważniejsza.

… A potem syn powiedział, że matka dziecka zmarła podczas porodu. Został więc sam z synkiem Kostkiem w ramionach. Tego wieczoru, po zebraniu dzieci, długo rozmawialiśmy, a moja dusza była przytulna i ciepła. Chciałam więc, aby dzieci całkowicie się pogodziły, czy jeszcze nie rozumiały, że zostały stworzone dla siebie?

Rok później Andrzej i Anna się pobrali. Minęło kilka lat, Olga i Kostek dorośli, w tym czasie mój syn zbudował wiejski dom, wszystko tak, jak kiedyś sobie wymarzyłam, a pewnego dnia zrobiliśmy nowy dom.

Teraz jestem spokojna o swoje dzieci i wnuki, bo los nie bez powodu połączył ich ponownie!

Przypomnij sobie o… DANIEL MARTYNIUK ZDOBYŁ SIĘ NA BARDZO EMOCJONALNE WYZNANIE. SYN ZNANEGO MUZYKA NIE MOŻE PORADZIĆ SOBIE Z TĘSKNOTĄ

Jak informował portal Życie: GDAŃSK: POLICJA APELUJE O POMOC W POSZUKIWANIACH. TE DWIE KOBIETY PRZYWŁASZCZYŁY NIE SWOJĄ WŁASNOŚĆ

Portal Życie pisał również o… TRWAJĄ MASOWE KONTROLE. JAKIE KONSEKWENCJE CZEKAJĄ TYCH, KTÓRZY NIE PŁACĄ ABONAMENTU RTV? JAK WYSOKIE SĄ KARY