Ja odmówiłam. Tak właśnie jestem świnią. Tak mi powiedziano. Nie wiem, gdzie są takie dziwne tradycje — nie zapraszać do świętowania, ale chętnie zamiast gościa, uścisnąć prezent od niego. Zdecydowanie nie jestem z tego kraju.

Potem pokłóciłam się z matką. Lubiła swoją synową — szczupłą, pełną gracji, sama słodycz. Jak dla mnie — do nudności. I jestem na 100 procent pewna, że ​​gdyby moja mama miała możliwość wcześniejszego wyboru — jakie dziecko się urodzi, to byłaby ona. To Wasylina (Zoja w paszporcie), żona mojego brata.

Dokładnie 4 lata temu kazano mi spływać. Ponieważ jestem taka zła, nie mogę pomóc swoim bliskim, nikt nie jest zobowiązany mi pomóc.

Odeszłam. Napisałam nawet mowę pożegnalną. Jednak nie odezwali się. Powiedziałam tylko, że schudnę, a oni i ich bohaterowie niech przeżyją całe życie beze mnie. Wydaje mi się, że nawet nie obraziliby się moją mową pożegnalną.

Muszę podziękować mojej matce. Biedna studentka nie miałam pieniędzy na czynsz, ani na jedzenie. Musiałam wybrać. Albo na dworcu — ale pełna, albo w wynajętym pokoju — ale głodna. Wybrałam drugą opcję, licząc na zgromadzone przez lata zapasy na boczkach.

Aby nie stracić renty rodzinnej — bojąc się, że nie da się pracować, bo inaczej wszystko zostanie zabrane, pojechałam do pracy jako nieoficjalnie zatrudniona niania. Dzieci są niewyczerpanym źródłem energii. Skaczą i biegają bez zatrzymywania się. I zrobiłam to z nimi.

Pieniądze zarobione przez tak ciężką pracę (już nie stresująca z powodu dzieci, ale ich mam i tatusiów. Kiedyś odmówiono mi pracy, bo dziewczyna wpadła w histerię, że ją zjem) też nie mogły być zbyt duże. Jedna rzecz mnie ucieszyła — ostatni kurs był przed nami, z hobby — szycie, jakoś nakarmione, a dzieciaki też były dobrze płatne — nie wahałam się pracować w nocy, podczas gdy mama i tata odpoczywali.

Rozmiar moich ubrań malał. Ja zdobyłam zawód i pracowałam w klinice weterynaryjnej Minął kolejny rok w pogoni za pieniędzmi — dzień po dniu wyrzeźbiłam nową sylwetkę.

Wtedy były kolega z klasy wezwał mnie do swojej kliniki z profilu na stronie dla poszukujących pracy. Tam spotkałam Maxima. Jak w filmie romantycznym - przyprowadził na leczenie swojego psa. Byłam już szczupła, on taki przystojny, w eleganckim garniturze... Jego pies o imieniu Happy zamieszkał z nami.
Niedawne dziewczyny westchnęły z oburzeniem — dlaczego ja, kiedyś beczka, z nim - zadbanym i trochę zamożnym mężczyzną?

Natychmiast i bezwarunkowo zostałam przyjęta do rodziny męża — przede wszystkim spotkało mnie szczęście, bo urodziłam dzieci. Ślub odbył się niedawno. Tłum gości, z których dwie trzecie były mi zupełnie obce. Matka Maxima próbowała mnie sprawdzać, ale nie przeszkadzało mi to. Jaka to różnica, kto będzie na weselu? Najważniejsze, że pojawia się pan młody. Znali sytuację z moim krewnym, więc nie nalegali na zaproszenie mojej mamy i brata.

Na weselu była jedna osoba z przeszłości. Zoja, czyli Wasylina. Wślizgiwała się zwinnie między gości, niosąc przekąski i szampana. A kiedy mnie zobaczyła, zmieniła twarz. Przywitaj się — za mało odwagi. Wystarczyło sumienia, żeby zapukać do mamy, bo jej córka jest dobrze usadowiona.

Telefon matki nie trwał długo. Poprosiła gości o spotkanie z zięciem i jego rodziną. W tym czasie omawiany był okup. Jaki okup? Moja mama wymyśliła sobie, że skoro jej córka wchodzi do tak zamożnej rodziny, jej, mojemu bratu i jego żonie coś się należy od nowej rodziny, skoro kupili mnie, jak niewolnika. Nie pozwoliłam im na ani jedno słowo więcej...
Odwrócić mamę od bramy - w naszym kraju handel niewolnikami jest zabroniony. Życzyłam szczęścia i powodzenia jej oraz mojemu bratu i żonie. Wyrażając nadzieję, że nie zobaczę ich dziesięć razy w ciągu czterech lat. Zapamiętałam, ja też. Gdzie byli, kiedy zjadłam ostatnią kromkę chleba?

Mam rodzinę. Tam mnie kochają. I nie obchodzi ich, ile ważę, jaka jest moja religia i jak często zmieniam skarpetki. Po prostu mnie kochają. Odpowiadam im tak samo.

Wszystko dobre co się dobrze kończy. Jednak wkrótce znowu głaskam. Przez krótki czas, tylko sześć miesięcy. Mam nadzieję, że po porodzie znowu schudnę. A jeśli nie schudnę - moja rodzina nie dba o to, ile zważę. Pokochają mnie w każdy sposób.

Jak informował portal "Życie": MICHAŁ WIŚNIEWSKI OFICJALNIE POTWIERDZIŁ DOBRĄ WIADOMOŚĆ, O KTÓREJ BYŁO WIELE SPEKULACJI. PUBLIKACJA NA INSTAGRAMIE NIE POZOSTAWIA WĄTPLIWOŚCI

Przypomnij sobie: ZNANA AKTORKA SERIALU "KLAN" OPUBLIKOWAŁA ODWAŻNE ZDJĘCIE NA MEDIACH SPOŁECZNOŚCIOWYCH. "WOLNOĆ TOMKU W SWOIM DOMKU, CZYŻ NIE?"